Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Pokrzywdzeni podejrzanymi

Data publikacji 22.01.2008

Dochodzeniowy pracujący nad sprawami rozboju i kradzieży poloneza bezspornie ustalili, że oba zdarzenia wcale nie miały miejsca, a rzekomi pokrzywdzeni po prostu kłamali. Motywem ich działania była chęć uniknięcia odpowiedzialności za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu oraz sprawdzenie, jak szybko działają policjanci. Poszkodowanym, którzy usłyszeli już zarzuty grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

W miniony czwartek do olsztyńskiej komendy Policji przyszedł Krzysztof S. Mężczyzna złożył zawiadomienie o kradzieży jego poloneza. Jak twierdził, poprzedniego dnia, w pracy pił ze swoimi kolegami alkohol. Kluczyki od auta położył w swoim sklepiku na półce, jednak po kilku godzinach zorientował się, że nie ma ani kluczyków, ani samochodu.

Policjanci pracujący na co dzień nad sprawami dotyczącymi kradzieży aut ustalili jednak, że właściciel poloneza skłamał i złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie. Prawdą okazało się jedynie to, że Krzysztof S. pił z kolegami alkohol. Reszta zeznań to fikcja. Policjanci udowodnili, że Krzysztof S. kluczyki od auta dał swojemu koledze, który miał wsiąść za kierownicę. Potem obaj mężczyźni razem pojechali załatwiać sprawy na mieście. Jednak na ulicy Rataja spowodowali kolizję. Uciekli z miejsca zdarzenia, a samochód porzucili kilka ulic dalej. Aby uniknąć odpowiedzialności za kolizję i jazdę w stanie nietrzeźwości Krzysztof S. wymyślił historię o kradzieży swojego auta.

Teraz za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i fałszywe zeznania grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Takiej samej kary może się spodziewać Mateusz W., który pięć dni temu zgłosił rozbój na ulicy Żeromskiego. 19-latek powiedział policjantom, że nieznani mu sprawcy wciągnęli go do bramy, pobili i okradli. Pokrzywdzony, jak wynikało z jego zeznań, stracił telefon paczkę papierosów i zapalniczkę.

Dochodzeniowcy szybko ustalili, że komórka chłopaka wcale nie została skradziona, a nastolatek przez cały czas miał ją w domu. Mateusz W., jak się tłumaczył, chciał po prostu sprawdzić, jak szybko pracują policjanci….
Powrót na górę strony