Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały

Data publikacji 10.11.2009

Akt oskarżenia w sprawie zabójstwa byłego komendanta głównego policji gen. Marka Papały przeciwko Andrzejowi Z., ps. Słowik, i Ryszardowi B. został skierowany we wtorek do sądu. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie nadal prowadzi śledztwo wobec Edwarda M. podejrzanego o zlecenie tego głośnego zabójstwa sprzed 11 lat.

25 czerwca 1998 r. Papała, były już wtedy komendant główny policji, został zastrzelony w samochodzie pod blokiem, w którym mieszkał w Warszawie. W toku śledztwa rozpatrywano 11 wersji. Przedłużano je już wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wiele razy. Czynności śledcze podejmowały UOP, ABW i prokuratura m.in. w USA, Szwecji, Austrii i w Niemczech.

Prok. Jerzy Mierzewski, który prowadzi śledztwo w sprawie tego zabójstwa, ujawnił, że na miejscu "śladów za wiele być nie mogło, bo sprawca podszedł do samochodu, oddał strzał i odszedł, a jego identyfikacja będzie bardzo trudna, bo nikt nie widział jego twarzy".

"Nie mam wiedzy, by ktokolwiek umyślnie lub nieumyślnie zacierał ślady" - zeznawał prokurator w procesie cywilnym, jaki Leszek Miller, b. premier z SLD, wytoczył Zbigniewowi Ziobrze, b. ministrowi sprawiedliwości z PiS, za jego słowa, że Miller miał "zadeptywać" miejsce zbrodni.

Zdaniem Mierzewskiego, aby ślady zadeptano, obok samochodu z ciałem Papały "musiałby przejść dziki tłum ludzi", a pewne ślady jednak znaleziono. Dodał, że odkryto np. odcisk protektora podeszwy we krwi - potem ustalono, że był to "odcisk buta wdowy, która weszła w kałużę krwi"; ponadto pies podjął trop za sprawcą, który potem się urwał. Łuski nie znaleziono zaś dlatego, że sprawca - według Mierzewskiego - albo miał coś, w co ją chwycił, np. torbę na ręku albo też strzelał z rewolweru (który nie wyrzuca łusek).

Według Mierzewskiego, dowodzący akcją "nie zgłaszali problemów z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia"; nie sygnalizowano mu też, "by mogło dojść do niezabezpieczenia śladów z uwagi na osoby postronne". Przyznał, że już po fakcie dowiedział się, że na miejscu był też Edward M., którego "przesłuchano tej samej nocy".

Od 2003 r. na Ryszardzie B., gangsterze z "Pruszkowa", ciąży zarzut nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów Zbigniewa G. do zabójstwa Papały oraz obserwowania miejsca zabójstwa. Ryszarda B. zatrzymano w 2001 r. w Meksyku. Skazano go już na 25 lat za zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego, "Pershinga".

Andrzejowi Z. zarzut nakłaniania płatnego zabójcy Artura Z. do zabójstwa Papały za 40 tys. dolarów postawiono w 2005 r. "Słowik" - skazany za szefowanie "Pruszkowowi" - przebywa w areszcie od czasu ekstradycji z Hiszpanii w 2003 r.

Edward M., polonijny przedsiębiorca z Chicago, jest zaś podejrzany o to, że w 1998 r. nakłaniał Artura Z. do zabójstwa Papały, oferując mu 40 tys. dolarów. Artur Z., ps. Iwan, skazany w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców twierdzi, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa". Według jego relacji Edward M. i "Słowik" spotkali się w tym celu z Nikodemem S. ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem".

W 2007 r. prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zwolnienia w 2002 r. Edwarda M. Śledczy z Katowic nie dopatrzyli się w tej sprawie przestępstwa. Edward M. był zatrzymany i przesłuchany, ale został wypuszczony; po kilkunastu godzinach wyjechał z Polski.

W mediach pojawiały się wówczas informacje, że Edward M. został zwolniony na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego, i że uniknął zarzutu i aresztu, bo Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest "czysty". Sam ówczesny prokurator krajowy wielokrotnie twierdził, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna. Postępowanie dotyczące zwolnienia Edwarda M. już wcześniej umorzyła opolska prokuratura, uznając że nie było nacisków w tej sprawie, a prokuratorzy, którzy w niej decydowali, nie przekroczyli swoich kompetencji.

W lipcu 2007 r. sąd federalny w Chicago nie zgodził się na wydanie Polsce Edwarda M. "Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana Edwarda M., sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa" - oświadczył sędzia Arlander Keys w uzasadnieniu decyzji. Nakazał natychmiastowe zwolnienie Edwarda M. z aresztu, w którym przebywał od października 2006 r.

Według obrońcy Edwarda M., adwokata Chrisa G., najsłabszym punktem w argumentacji Polski był brak wiarygodności głównego świadka oskarżenia, płatnego zabójcy Artura Z. "Sędzia uznał, że Artur Z. kłamał" - dodał mecenas.

"Nie składamy broni" - tak ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro komentował decyzję, którą - jak mówił - przyjął ze smutkiem. Mówił, że nie przekonuje go argumentacja amerykańskiego sądu co do uznania za niewiarygodne zeznań płatnego zabójcy, bo - jak mówił - jego twierdzenia "zostały zweryfikowane i potwierdzone przez inne dowody". Obrońcy Edwarda M. podkreślali zaś, że Artur Z. ułożył sobie w areszcie historię o nim na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.

Nie ma możliwości prawnej przekazania Edwarda M. Polsce na mocy ekstradycji, bo nie ma nowych okoliczności dowodowych, na które można by się powołać w uzupełnieniu wniosku ekstradycyjnego - mówiła w 2008 r. rzeczniczka ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego Ewa Piotrowska.

W sierpniu 2009 r. media ujawniły list, jaki do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy skierowała sekretarz stanu USA Hillary Clinton. To ona podejmuje ostateczną decyzję w sprawie ekstradycji, ale w pierwszej kolejności o dopuszczalności decyduje amerykański sąd. Według mediów, Hillary Clinton popiera polskie starania o ekstradycję Edwarda M., podkreślając, że obecnie nie ma możliwości wydania Polsce tej osoby. Czuma pisał do Clinton w lutym br., że polski rząd będzie chciał przedłożyć kolejny wniosek o ekstradycję Edwarda M. wobec pojawienia się nowych dowodów w sprawie. "Nie ma nowego wniosku o ekstradycję Edwarda M.; prowadzimy śledztwo, zbieramy dowody" - powiedział wtedy Robert Majewski, wiceprokurator apelacyjny w Warszawie.

Ostatnio prokuratura potwierdzała, że ma nowe dowody przeciw Edwardowi M. We wtorek prokuratorzy powiedzieli, że przekazano do USA dodatkowy materiał dowodowy - zeznania kolejnych ośmiu świadków. "Od tego czasu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi; wciąż na tę odpowiedź czekamy" - powiedział prok. Mierzewski.

Według prokuratury, sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym". Nie ujawnia się zaś motywu osób nakłaniających do zbrodni.

W czerwcu br. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Artura Z. i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności". Opinia biegłego to jeden z dowodów w danej sprawie, choć sam w sobie nieprzesądzający.

źródło: (PAP sta/ wkr/ woj/)

Powrót na górę strony