Polemiki i sprostowania

Zmieniajmy mentalność cwaniactwa drogowego - polemika do artykułu "Republika policyjna" autorstwa Mariusza Ziomeckiego, opublikowanego 22.04.2013 r. w tygodniku Przekrój

Data publikacji 29.04.2013

Od lat problem bezpieczeństwa drogowego należy do podstawowych obszarów działań Policji. Co zrobić, jakimi metodami i w jaki sposób aby wypadków było coraz mniej, aby jak najrzadziej ludzie tracili swoje życie i zdrowie „na drodze”?

Wiele mówi się o potrzebie zmiany infrastruktury drogowej, lepszym szkoleniu kierowców, o coraz lepszych autach, jednak zapomina się, że najważniejsza w tym wszystkim  jest zmiana mentalności wielu użytkowników dróg. Dlatego od lat Policja akcentuje potrzebę zmiany mentalności na taką, która nie każe ścigać się przy ruszeniu po zmianie świateł na skrzyżowaniu, nie każe gnać na złamanie karku, mentalność popierającą rozwagę, nie zaś cwaniactwo drogowe. Mentalność ta, to mentalność człowieka, który z myślą o bezpieczeństwie szanuje przepisy ruchu drogowego i który jest pozbawiony cwaniackiego stylu poruszania się na drodze. Jednak wypadki drogowe to nie tylko skutek nadmiernej prędkość kierowców, brawury na drodze, nietrzeźwości za kierownicą, ale także błędnych decyzji pieszych i braku z ich strony poszanowania prawa.

Wiemy, że zmiana mentalności uczestników ruchu drogowego, w kierunku większej odpowiedzialności i większego poszanowania prawa, to zadanie bardzo trudne. Uważam, że taką mentalność, jak  prezentowana w tekście „Republika Policyjna”, trzeba zmieniać. Nie można się zgodzić na rozumowanie, że jak jest czerwone światło i nic nie jedzie, to można przejść. Pojawia się pytanie: czy przejechać także? I tak docieramy do absurdu…

Napiętnowanie jakiegokolwiek obywatela za to, że reaguje gdy ktoś inny łamie prawo jest zupełnie nieuprawnione. Wysoka świadomość prawna i znajomość zasad bezpieczeństwa jest jak najbardziej godna pochwały. Właściwe postawy społeczne powinny być promowane a nie szykanowane. Tyle razy media krytycznie odnosiły się do społecznego przyzwolenia na łamanie prawa, w tym także przepisów ruchu drogowego, a w tym przypadku krytyka spotyka osobę, która nie godzi się na łamanie prawa. Co do sytuacji w innych krajach np. Anglii, Francji, Niemczech, to w żadnym z niech nie panuje dowolność w kolorze światła uprawniającego pieszego do przejścia przez jezdnię. Ciekaw jestem, czy obywatel jakiegokolwiek kraju  zdecydowałby się  popełnić takie wykroczenie w sytuacji, gdyby obok stał policjant.

Przypomnę, że ponad jedna trzecia spośród osób, które straciły w życie w wypadkach drogowych to piesi. Piesi też doznają bardzo często obrażeń ciała – od lekkich, nie zagrażających życiu, aż do najcięższych, powodujących inwalidztwo na resztę życia. W 2012 roku odnotowano 10 309 wypadków z udziałem osób pieszych (27,8% ogółu), w których zginęło 1 167 osób (32,7% ogółu), a 9 945 odniosło obrażenia ciała (21,7% ogółu).

W większości poszkodowanymi byli sami piesi (1 157 zabitych i 9 694 ranne), którzy wcześniej swoim zachowaniem spowodowali wypadek. W omawianym roku spowodowali oni 10,1% zdarzeń z ofiarami w ludziach. Jedną z  przyczyn tych wypadków jest właśnie przechodzenie na czerwonym świetle. W tych sytuacjach skutki należą do najtragiczniejszych, ten moment gdy pieszy ma czerwone światło, oznacza jednocześnie, że jadący samochód korzysta ze światła zielonego. Jego kierowca jest wtedy przekonany, że ma pierwszeństwo i na ogół jedzie z dużą prędkością – jest przecież „na zielonym”. Z powodu przechodzenia na czerwonym świetle w ubiegłym roku życie w 310 wypadkach życie straciło  28 osób a 288 doznało obrażeń ciała.

Odnosząc się do opisywanego przypadku z Rzeszowa należy podkreślić, że w takich przypadkach rola Policji jest bardzo ograniczona. Prawo wyraźnie nakazuje przesłanie informacji o popełnionym przez małoletniego wykroczeniu do Sądu Rodzinnego. Tak też się stało w tym przypadku. Policjanci, zgodnie z obowiązującymi ich przepisami, sporządzili notatkę i przekazali ją do sądu. Nie z wnioskiem o ukaranie, jedynie informacyjnie.

O tym, czy należy wdrożyć w tej sprawie środki wychowawcze zdecyduje sąd rodzinny, policjant nie ma  takiego prawa.

„Od zawsze” edukacja dzieci i młodzieży w zakresie bezpieczeństwa na drodze była jednym z priorytetów Policji. Dziecko (im młodsze tym bardziej), nie ma wyuczonej oceny odległości i większość dzieci nie wie, że samochód jadący z dozwoloną prędkością w terenie zabudowanym 50 km/h, w ciągu sekundy zbliża się o ponad 16,5 metra. Niewiele trzeba, aby dziecko przeceniło swoje możliwości i w efekcie znalazło się na drodze pędzącego samochodu. Dlatego uczymy  dzieci zasady „światło czerwone – stój”. 

Rolą mediów w zakresie bezpieczeństwa drogowego są działania edukacyjne, często prowadzone wspólnie z Policją. Stale apelujemy o to, aby dziennikarze byli sprzymierzeńcami Policji w działaniach na rzecz bezpieczeństwa drogowego. 

Ze zdziwieniem i sprzeciwem przeczytałem też określenia i oceny Policji zawarte w artykule np.: „polowanie na obywateli”, „tresura przez mundurowych”, „Niebiescy jak zbóje”, „policja jak armia okupacyjna”. To bardzo ciężkie słowa, przykro jest, że uderzają najbardziej w tych, którzy swoją służbą na co dzień dbają o bezpieczeństwo a drogach.

Rzecznik Prasowy
Komendanta Głównego Policji
inspektor dr Mariusz Sokołowski
 

Powrót na górę strony