Polemiki i sprostowania

Kontrowersyjnie w "Dzienniku" - polemika

Data publikacji 26.10.2007

W dzisiejszym "Dzienniku" opublikowano artykuł pt. "Kontrowersyjne nagrody", odwołujący się do wydarzenia, jakim było wczorajsze wyróżnienie 95 policjantów zaangażowanych w profesjonalne przeprowadzenie operacji związanej z eksmisją komorniczą z klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Niestety w artykule tym zamieszczono informacje nieprawdziwe i z pewnością krzywdzące dla osób zaangażowanych w te niewątpliwie bardzo trudne działania.

Czytając ten artykuł, można odnieść wrażenie, że nagrody finansowe od 2 do 5 tysięcy złotych otrzymały wszystkie 95 wyróżnionych osób, co nie jest prawdą. Nagrodami finansowymi wyróżniono 20 osób. Trzy z nich (dowodzący operacją) otrzymały nagrodę ministra spraw wewnętrznych i administracji, zaś siedemnaście osób nagrodą komendanta głównego Policji. Pozostałe wyróżnione osoby otrzymały od komendanta wygrawerowane na specjalnej desce podziękowania, stanowiące z pewnością piękną pamiątkę.

Każdy, kto śledzi sprawy związane z Policją, wie, że pomoc udzielona komornikowi w Kazimierzu Dolnym, to działanie nie spotykane dotąd nie tylko w naszym kraju, ale chyba także w całej Europie. Z pewnością nie można nazwać tej sytuacji typową, czy też codzienną. Przypominała ona raczej równanie z wieloma niewiadomymi. Co działo się w środku budynku klasztornego? – tego nie wiedział nikt. Możliwe były różne scenariusze rozwoju wydarzeń, a policja musiała być przygotowana na wszystkie. Tu nie było miejsca na jakąkolwiek improwizację. Sukcesem tych działań było to, że kobiety, które na samym początku eksmisji za nic w świecie nie chciały opuścić budynku, które nie chciały wyjść dobrowolnie z sali na górze, kilka godzin później z uśmiechem na ustach wsiadły do autokarów. Czy zatem nie było za co podziękować tym, którzy włożyli w to mnóstwo swojego wysiłku?

10 października 2007 r. na wydarzenia w Kazimierzu Dolnym patrzyli z zainteresowaniem nie tylko Polacy, ale także obywatele całej Europy. Warto chociażby przeczytać zamieszczone w Internecie relacje dziennikarzy wszystkich chyba krajów europejskich. Nigdzie tam nie pojawił się głos krytyki względem sposobu przeprowadzenia akcji policyjnej i jej zabezpieczania. Tymczasem we wstępie do artykułu Daniela Walczaka napisano, ze: „eksperci twierdzą, że podczas akcji popełniono wiele błędów”. Jacy eksperci? - tego w artykule już nie napisano. Jakie zarzuty kierowano względem policjantów? – tego też nie ma. Słowa rzucono na wiatr. Być może ich potwierdzeniem ma być wywiad z ojcem Tomaszem Francem z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, przy czym osoba komentująca ten wywiad, chyba go nie przeczytała. Ojciec Tomasz Franc, zarówno w tej wypowiedzi, jak i w bezpośredniej rozmowie, dzieli wyraźnie sprawę eksmisji na dwie części. Tę, która dotyczyła pomocy policyjnej, co do której on również nie ma zastrzeżeń i tę, która dotyczy działań po wejściu eksmitowanych kobiet do autokaru. Na tę drugą jednak policja nie miała już żadnego wpływu. Niejednokrotnie podkreślano, relacjonując to wydarzenie, że policja pomaga komornikowi, a pomoc policyjna, przy tej czynności cywilno-prawnej kończy się w momencie wyprowadzenia osób z budynku. Przetrzymywanie tych kobiet wbrew ich woli, zatrzymanie ich, np. na komendzie - jak sugerują niektórzy – byłoby w świetle prawa jego łamaniem. Nikt nie ubezwłasnowolnił tych kobiet w jakimkolwiek stopniu. Są osobami, które w świetle prawa w pełni korzystają ze swoich konstytucyjnych uprawnień. Kwestia pomocy ofiarom sekt, jest już innym tematem, który warto byłoby także podjąć.

Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji podinsp. dr Mariusz Sokołowski

Oświadczenie rzecznika prasowego Abpa Józefa Życińskiego w związku z publikacjami w Dzienniku" o eksmisji w Kazimierzu

{PODZIEL}

 

OŚWIADCZENIE
w związku z publikacjami w "Dzienniku" o eksmisji w Kazimierzu

 

Uważam, że opinie o. Tomasza Franca i red. Jerzego Jachowicza, zamieszczone w "Dzienniku" z dn. 26.10.2007, są głęboko niesprawiedliwe wobec działań podjętych przez policję podczas eksmisji w Kazimierzu.

W policyjnej akcji eksmisji byłych sióstr uczestniczyłem, jako świadek, od początku.

W pierwszej fazie akcji policjanci spotkali się z dużą agresją ze strony zarówno kilku byłych sióstr jak i byłego franciszkanina, o. Romana K. Chcę podkreślić, że działania policji w sytuacji nowej i wyjątkowej, jaką była eksmisja byłych sióstr, zostały przeprowadzone sprawnie, profesjonalnie, jednocześnie delikatnie i z uszanowaniem godności osób przebywających nielegalnie na terenie klasztoru. Policja w pierwszym rzędzie oddzieliła przywódców grupy, s. Jadwigę i o. Romana od reszty byłych sióstr, co uniemożliwiło im wpływanie na zachowania zakonnic. Zostali oddzielnymi samochodami przewiezieni do prokuratury. Odrębną sprawą jest kwestia zasadności postawienia zarzutów przez prokuraturę i dalszych działań, podejmowanych przez prokuraturę. Sugestia, jakoby policja mogła zrobić więcej jest bezpodstawna, ponieważ jej działania musiały być zgodne z prawem.

Nieprawdą jest, że zaniechano działań mediacyjnych. O. Franc, który nie uczestniczył w samej akcji eksmisji, nie widział podejmowanych przez psychologów policyjnych i negocjatorów prób nawiązania dialogu z byłymi zakonnicami. Te działania były podjęte najpierw, zanim przystąpiono do fizycznej eksmisji. Negocjacje trwały kilkadziesiąt minut wobec całej grupy byłych sióstr. Następnie, po umieszczeniu każdej z zakonnic osobno w innym pomieszczeniu, psychologowie i negocjatorzy nadal podejmowali próby nawiązania kontaktu, jednak w większości przypadków bez reakcji ze strony sióstr. Widząc ich zachowania, nie dziwię się, że o. Franc i inni psychologowie również nie nawiązali kontaktu z byłymi siostrami, choć okazją do tego była podróż autokarami i czas po przybyciu do ośrodków, dopóki nie zdecydowały rozjechać się.

Opinia o. Franca, że „zawiodła organizacja” nie znajduje potwierdzenia w żadnych faktach, z którymi spotkałem się podczas eksmisji. Podobnie bezzasadne wydaje się oczekiwanie rozwożenia byłych sióstr mniejszymi busami, ponieważ wówczas rozciągnęłoby się to w czasie. Idąc tokiem rozumowania o. Franca, można by postulować rozwożenie osobno każdej z byłych zakonnic, skąd jednak wiadomo, że to zapewniłoby skuteczność negocjacji?

Jeszcze raz podkreślam, że cała akcja została przeprowadzona sprawnie a więcej bez naruszenia prawa nie można było zrobić.

/Ks. Mieczysław Puzewicz/
/Rzecznik prasowy Abpa Józefa Życińskiego/

/Lublin 26.10.2007 /

Powrót na górę strony