Kobiety w Policji

Bez munduru

Data publikacji 08.03.2010

W polskiej Policji pracuje blisko 30 tys. kobiet, prawie 57 procent jest zatrudnionych na stanowiskach cywilnych. Pracują głownie w służbach wspomagających pracę policjantów. Nie noszą munduru, nie widać ich na ulicach, ale ich praca jest równie ważna jak policjantów. O tym, jak wygląda ich praca oraz relacje z kolegami i koleżankami w mundurach, jak radzą sobie w męskim świecie i dlaczego pracują w Policji - opowiadają kobiety-cywile.

„Kobiety to są przecież ludzie i one też są różne”

Anna Czarnecka

Anna Czarnecka – Wydział Komunikacji Społecznej w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu (ok. 3 i pół roku w Policji, od ponad roku w Wydziale Komunikacji)

„Większość czasu spędzamy w pracy, z ludźmi, z którymi zetknął nas przypadek wpleciony w prozę codzienności tu, w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Mijamy się w natłoku spraw, czasem na moment przystaniemy w rozmowie z człowiekiem, którego życie płynie tuż obok. Wciąż są wśród nas osoby, na które zawsze można liczyć, autorytety zawodowe i osobowe, w nich jest nasza tradycja. Kadra kierownicza, VIP-y Komendy, tworzą wielobarwną mozaikę charakterów. Pora wreszcie poznać ich bliżej, ale nie tylko tych najważniejszych, również pracowników takich jak ja czy Ty…” – czytamy na stronie KWP w Poznaniu. To słowa wstępu do tzw. Wywiadowni, którą prowadzi Ania. Rozmawia w niej z różnymi osobami pracującymi w Komendzie starając się zobrazować to jakimi są ludźmi, czym się zajmują, o czym marzą, co kochają w życiu, itd. Ania, jak sama mówi o sobie, należy do osób spokojnych i dość refleksyjnych i uważa, że te cechy połączone z zainteresowaniem okazywanym rozmówcom, jak i uważnym słuchaniem tego co mają oni do powiedzenia sprawiają, że osoby te otwierają się i chcą opowiadać o sobie. – Myślę, że lęk może wzbudzać osoba wybuchowa i opryskliwa – stwierdza – gorzej jeśli w ogóle osoba, z którą przeprowadza się wywiad, nie lubi mówić o sobie, to wtedy jest to dla niej coś niepokojącego. Ja jednak z takimi się do tej pory nie spotkałam.

W Wydziale Komunikacji Społecznej, w Zespole Komunikacji Wewnętrznej Ania pracuje od ponad roku, wcześniej zatrudniona była w Wydziale Kadr i Szkolenia, z czego większą część czasu przepracowała w Sekcji Doboru. – Ta praca była dla mnie bardzo interesująca, to był kontakt z ludźmi, którzy dopiero starają się o przyjęcie do Policji. Obserwowałam ich różnorodność a spotkanie każdego z nich było dla mnie jakimś rozszerzeniem swojego poglądu na to, jakie osobowości tutaj w ogóle trafiają. A skąd u niej decyzja o wyborze pracy w Policji? – Jak sama mówi wzięło się to na pewno troszeczkę z zainteresowań, z kierunku studiów – Ania ukończyła studia socjologiczne – Już sam ten kierunek, pomijając zdobytą wiedzę, uwrażliwia na sprawy społeczne. Zaistniała we mnie taka potrzeba, żeby później w jakiś sposób to zrealizować – mówi. Anka była również jakiś czas wolontariuszką w Fundacji „Starszy brat, Starsza siostra” i tam też realizowała się na tym polu. – W Policji miałam nadzieję, że również znajdę to co mnie interesuje, tym bardziej, że miałam wcześniej inne zawodowe doświadczenia i wówczas odczuwałam pewien niedosyt. A tutaj rzeczywiście odnalazłam się bardzo dobrze.

Anię fascynuje świat ludzi – ich relacje, to jacy są, jak można zmieniać ich funkcjonowanie. – Właśnie te zmiany, zmiany którymi kierujemy, zmiany które wyzwalają się same, panowanie nad tą zmianą, umiejętność przystosowania się i wszelkie tego typu zagadnienia, to interesowało mnie od zawsze – mówi. Ania należy do bardzo wszechstronnych osób. Eksperymentuje z różnymi dziedzinami sztuki, uczy się języków, doskonali swoją wiedzę – To wszystko traktuję na zasadzie próbowania, w ogóle w życiu lubię poznawać, nie zatrzymywać się, nie skupiać na jednym, no chyba, że coś wyjątkowo mnie zachwyci ale z obserwacji mnie samej wynika, że to wszystko z czym się stykam w życiu, co robię, stanowi pewien etap, nie jest to jeden główny cel do którego cały czas zmierzam, tylko jest to coś, co się zmienia.

Anna Czarnecka

Patrząc na ludzi i ich zachowania, mówi, że nie zaobserwowała, żeby kobiety cywile w Policji były traktowane inaczej od policjantek, czy miały mniejsze szanse na awans, a wręcz przeciwnie. – Uważam, że droga awansu kobiety nie jest w Policji ograniczona. W naszej Komendzie jest wiele kobiet, które pełnią funkcje kierownicze i również zdarza się, że są to kobiety cywile. Ania twierdzi, że jeśli dana osoba dobrze czuje się w swojej roli, w tym przypadku chodzi o kobiety, i posiada ponadto jakieś atuty intelektualne, po prostu jest osobą mądrą życiowo, to bez wątpienia fakt bycia kobietą może jej pomóc a na pewno nie przeszkodzić w czymkolwiek. – Miałam przełożonych zarówno mężczyzn jak i kobiety i z jednymi i z drugimi dobrze mi się współpracowało. Myślę, że to nie chodzi głównie o to czy się jest kobietą, ale o to jaką się jest kobietą. I pod tym kątem oceniają nas inni i mężczyźni i kobiety. Jeżeli miałaby z kolei porównywać środowisko policyjne z innym środowiskiem, to uważa, że w Policji podejście kolegów do kobiet wypada na korzyść. Jeśli chodzi z kolei o różnice w postrzeganiu kobiet cywili i policjantek przez kolegów, to jak mówi Ania – Być może istnieje jakieś takie wzajemne poparcie wśród policjantów, którzy z racji noszenia munduru czują ze sobą jakąś większą więź psychiczną i wspierają się w zasadzie automatycznie w tym. Na własnej skórze jednak czegoś takiego nie odczułam i nie chciałabym powiedzieć, że jest to moja obserwacja a raczej tylko hipoteza.

Praca w Policji bez wątpienia wpłynęła w jakiś sposób na życie Ani, a przede wszystkim, jak podkreśla, kontakt z kobietami policjantkami. – Są to takie osobowości mieszczące się w jakimś określonym obszarze osobowości. Zazwyczaj są to kobiety silne, takie które wiedzą czego chcą, które jasno wyrażają się w pewnych kwestiach. Często są to takie męskie kobiety i to mi odpowiada, lubię kontakt z takimi osobami. Jak podkreśla Ania można nauczyć się od nich siły funkcjonowania w społeczeństwie. I chociaż być może jest to też względne, jednak jest to coś z czego można czerpać.

Najprzyjemniejszym momentem w mojej pracy patrząc z czysto zawodowego punktu, były dla mnie szkolenia, które przeprowadzałam razem z koleżanką. To było coś takiego, co same wypracowałyśmy i miałam co do tego przekonanie, że jest to wysokiej jakości i znalazło to też swoje potwierdzenie w opiniach tych, którzy byli słuchaczami i w opiniach przełożonych. Natomiast w kontaktach interpersonalnych naprawdę takich momentów jest mnóstwo i można tutaj zawiązać więzi z innymi ludźmi. Wiadomo, że zdarzają się różni ludzie i różne patologie, ale komórka w której pracuje, wydaje się być wyjątkowo przyjazną dla pracownika – stwierdza Ania – Bardzo dobrze się tu czuję.

Na temat święta kobiet Ania ma bardzo sprecyzowany pogląd. Wydaje się jej, że to święto tak naprawdę nie spełnia swojej funkcji i zostało stworzone po to by podkreślić, że kobiety są delikatne psychicznie i że trzeba mieć to szczególnie na uwadze w kontaktach z nimi. – Myślę, że słowo „szacunek” nie jest dokładnie wyrażeniem tego, tylko po prostu pewna ostrożność, by po prostu uważać i nie skrzywdzić w jakiś niepotrzebny sposób kobiety. Czy to święto jest jakimś narzędziem w tym wymiarze? – Ania zadaje sobie pytanie – Myślę, że bardzo kulawym i przestarzałym, no nie sprawdzającym się. Jak twierdzi trudno jej się tym świętem zachwycać ale nie do końca będzie je krytykować – Nie jestem zwolenniczką dnia kobiet, zresztą jak chyba większość ludzi, bo kobiety to są przecież ludzie i one też są różne.

„To ty powinnaś być policjantem dochodzeniowo-śledczym – wiesz więcej niż my”

Agata Chojnacka

Agata Chojnacka – Technik w Wydziale Prewencji KPP w Sandomierzu (w Policji pracuje od początku 2007 roku)

Kiedyś marzyła się jej praca w mundurze. Życie potoczyło się innymi torami i tego marzenia nie udało się zrealizować. W Policji jednak pracuje. Zajmuje się wprowadzaniem danych do systemu KSIP. Koledzy policjanci doceniają jej żmudną pracę. Przekomarzając się, mówią To ty powinnaś być policjantem dochodzeniowo-śledczym – wiesz więcej niż my.

Skończyła polonistykę. Pracę zawodową zaczynała jako dziennikarka w redakcjach lokalnych gazet. Zajmowała się głównie tematyką związaną ze służbami mundurowymi – policją, wojskiem, strażą pożarną. W Komendzie była częstym gościem. W żartach często wtedy padały propozycje Może byś przyszła pracować do nas...Jednak do Policji trafiła dopiero kilka lat później. Normalnie, złożyła podanie i czekała.

Na początku dodatkowo pełniła funkcję rzecznika prasowego komendy. Zdecydowało pewnie jej wykształcenie i doświadczenie zdobyte w pracy w mediach. Teraz skupia się już tylko na swoim głównym zadaniu. Wprowadza i aktualizuje dane o przestępcach w Krajowym Systemie Informacyjnym Policji (KSIP). Pracy jest ogrom, jest ona żmudna, ale ja ją lubię. Gdyby było inaczej, to już dawno poszukałabym sobie innej – mówi. Poprosiła komendanta o możliwość pracy w systemie zmianowym. Dlaczego? - Ze względów czysto praktycznych. KSIP po południu działa szybciej i wydajniej – dodaje z przymrużeniem oka.

Jest pracownikiem cywilnym Policji i kobietą. Nie czuje się przez to ani gorsza, ani mniej ważna. Każdy ma swoje zadanie do wykonania. Czy kobiety są w Policji potrzebne? Na pewno tak, mężczyznom byłoby nudno bez kobiet – odpowiada ze śmiechem. Wszędzie powinna być zachowana równowaga. Są sytuacje, w których lepiej sprawdzają się kobiety, są też takie, w których lepiej radzą sobie mężczyźni. A czego mężczyźni mogliby się nauczyć od kobiet? Systematyczności, cierpliwości i dokładności – mówi po chwili zastanowienia.

Święto Kobiet wcale mi nie przeszkadza. Jest miłe. W społeczeństwie jest ono mocno zakorzenione i pewnie będzie funkcjonowało już zawsze. Takie święto powinny mieć obie płci. Dla kobiet jest Święto Kobiet, dla mężczyzn Święto Mężczyzn – podsumowuje.

„Powiem szczerze: kto nie był dobry, już tu nie pracuje”

Danuta Wojcieszak, Katarzyna Łachmańska, Żaneta Reczek

Danuta Wojcieszak – Sekcja Dyżurnych Stołecznego Stanowiska Kierowania (4 lata pracy, od początku w Sekcji)

Żaneta Reczek – Sekcja Dyżurnych Stołecznego Stanowiska Kierowania (3 lata pracy, od początku w Sekcji)

Katarzyna Łachmańska – Sekcja Dyżurnych Stołecznego Stanowiska Kierowania (rok pracy, od początku w Sekcji)

Są operatorkami numerów alarmowych. To one przyjmują informacje od dzwoniących pod 997 i 112 – zapewniają nie tylko szybką reakcję na zgłoszenie, ale i udzielają doraźnej pomocy. Ich praca to wyzwanie: ciągły stres i odpowiedzialność za drugiego człowieka. To też wdzięczność tych, którym udało się pomóc.

Wszystkie podkreślają, że wybrały tę pracę, "bo tu się coś dzieje, jest - owszem - bardzo stresująco, ale i ciekawie". Oczywiście stabilność finansowa, którą daje Policja, dla każdej z nich ma duże znaczenie. Swoją rolę odegrały też kierunki studiów, jakie skończyły: Danuta studiowała psychologię, Żaneta – służbę publiczną, Katarzyna – bezpieczeństwo narodowe. Dla tej ostatniej praca w Policji była marzeniem: – Zawsze miała być Policja! A skoro nie udało mi się zostać funkcjonariuszem, została służba cywilna.

Wydawałoby się, że pod numer alarmowy dzwonią przede wszystkim ludzie, którzy padli ofiarą przestępstw, np. napadów czy włamań, lub których życie jest zagrożone. Nic bardziej mylnego. – Często musimy słuchać o ludzkich problemach. Niektórzy myślą, że to jest telefon zaufania i chcą się po prostu wygadać. Liczą na to, że pomożemy im w ich życiowych kłopotach. Są i tacy, którzy dzwonią po porady prawne, w sprawie kłótni sąsiedzkich, ale też… że się pociąg spóźnił. Pomysłowość ludzka jest naprawdę duża – mówi Danuta.

Podczas dyżurów każda z nich przeżyła wiele sytuacji, które mocno wryły się im w pamięć. Na Danucie największe wrażenie robią zgłoszenia od dzieci: – Zwłaszcza, gdy dzwonią o drugiej w nocy, bo np. konkubent mamy je „dotyka”. I te 12 – 13-letnie dzieciaki mają odwagę zadzwonić … i wiedzą gdzie. Za każdym razem jest to dla mnie wstrząs. Żaneta wspomina zgłoszenie o gwałcie na nastoletniej dziewczynce. – To był okrutny gwałt z użyciem noża… Zadzwoniła siostra ofiary, a w tle słychać było rozdzierający płacz zgwałconej dziewczyny. Czegoś takiego w życiu nie słyszałam – i mam nadzieję, że już nigdy nie usłyszę. Dla Kasi najtrudniejsze były rozmowy z chłopakiem, którego dziewczyna – mieszkająca w Szwecji – wysłała mu sms-a, że została zamknięta w mieszkaniu, a jego właściciel nie chce jej wypuścić. – Ten chłopak dzwonił co 15 minut przez kilka godzin z zarzutami, że nic nie robimy. Czułam się bardzo bezradna, bo zrobiliśmy wszystko, co było można – oficer dyżurny powiadomił Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji o tym incydencie. My mogliśmy tylko czekać. To były długie godziny – wspomina.

Jak radzą sobie ze stresem, który jest nierozerwalnie związany z ich pracą? – Chcę tu podkreślić jedno: najbardziej wyprowadza nas z równowagi absurdalność wielu zgłoszeń. Często jest tak, że dzwoni ktoś i mówi o podłożonej bombie, o napadzie czy że szybko potrzebna jest karetka pogotowia ratunkowego, a za chwilę inna osoba informuje, że ma zablokowany telefon. I ten ktoś denerwuje się, gdy zwracamy mu uwagę. Chciałabym zaapelować, żeby nie dzwonić do nas w każdej możliwej sprawie! Policjanci nie są od napraw hydraulicznych, ślusarskich, odśnieżania itp. Oni czuwają nad naszym bezpieczeństwem! A numer 112 jest numerem alarmowym dla ratowania życia i zdrowia! Wracając do stresu – odreagowujemy go w różny sposób. Każdy ma swój azyl i swoją metodę na stres, w zależności np. od zainteresowań i pasji. Również nasz szef potrafi o nas zadbać. – mówi Danuta. Żaneta dodaje z uśmiechem: – Tak, potrafi podnieść nas na duchu. - Nie mogę tu pominąć naszych oficerów dyżurnych miasta, którzy są naprawdę wyjątkowi, kompetentni, z ogromną kulturą i wiedzą. Służą nam zawsze pomocą i wsparciem. Ogromny szacunek dla nich! – uzupełnia Danuta. Według Kasi dużo daje też zwykła rozmowa. – Najważniejsze to nie dusić w sobie emocji. Otwartość pomaga – zaznacza.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że sekcja dyżurnych to zgrany zespół. – Gdy przy niebezpiecznych, wymagających szybkich reakcji zgłoszeniach nerwy i napięcie osiągają „temperaturę wrzenia”, niejednokrotnie zdarza się, że padają mocne i przykre słowa – stwierdza Danuta. I dodaje: - Natomiast gdy opadną emocje potrafimy obrócić to w żart, puścić w niepamięć i dalej skutecznie pracować. Przecież najważniejsza jest zakończona sukcesem interwencja, np. uratowane czyjeś życie, czyjś dobytek, złapany przestępca. W naszym wydziale nie ma znaczenia: pracownik cywilny czy policjant. Wszyscy razem pracujemy na sukces – nie nasz osobisty, personalny, tylko interwencji. Współpraca musi być, i jest, bez zarzutu.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak ciężką i wymagającą pracę wykonujemy. Ile kosztuje nas ona nerwów i jak obciąża. A pieniądze, które za nią dostajemy, są śmieszne. Tym bardziej, że większość z nas ma wyższe wykształcenie i zna co najmniej jeden język obcy, bo to tutaj jest konieczne. Dobrze by było, gdyby nasze zarobki były adekwatne do tego, co robimy – podsumowuje Danuta.

Galeria zdjęć: Nasze dziewczyny »

Rozmawiali: Magdalena Mocydlarz - Wicha, Marcin Gąsiorowski i Mariusz Góra

W Policji bez munduru - Justyna Poznańska - pracownik cywilny KWP w Gdańsku »

Powrót na górę strony