Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Co dalej z Policją

Data publikacji 03.08.2006

O tragicznych wydarzeniach w Chodlu, naborze do Policji i jej modernizacji, zmianach w organizacji pracy "drogówki", "szlachetnej rywalizacji" z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym i o wielu innych istotnych dla Policji sprawach z komendantem głównym Policji Markiem Bieńkowski rozmawiali dziennikarze "Dziennika".

Drogówka wyjdzie z krzaków

O tragicznych wydarzeniach w Chodlu, naborze do Policji i jej modernizacji , zmianach w organizacji pracy „drogówki”, „szlachetnej rywalizacji” z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym i o wielu innych istotnych dla Policji sprawach z komendantem głównym Policji Markiem Bieńkowski rozmawiali dziennikarze „Dziennika”.

Dziennik: Aż do dzisiaj uniknął pan poważnych wpadek. Nie przydarzyły się panu takie tragedie jak w Magdalence. Dopiero dziś staje Pan przed pierwszym prawdziwym kryzysem - w Chodlu policjant zastrzelił motocyklistę.

Marek Bieńkowski: Nie nazwałbym tego kryzysem. Ze wstępnych ustaleń wynika bowiem, że policjanci dochowali wszystkich procedur organizując blokadę i nie użyli pochopnie broni. Kiedy motocyklista pierwszy raz minął blokadę, podjęli pościg i również wówczas nie strzelali. Broni użył funkcjonariusz, który jak twierdzi, uczynił to dopiero wtedy, gdy motocyklista drugi raz nie zatrzymał się na wezwanie i jechał wprost na policjanta, stwarzając zagrożenie dla jego życia i zdrowia. Gdyby to się potwierdziło, motocyklista, przez sam fakt usiłowania najechania na funkcjonariusza, stał się niebezpiecznym przestępcą. Jeśli tak było, wówczas policjant miał prawo użyć broni.

Dlaczego patrol, który zatrzymywał tego motocyklistę, nie wiedział, jakim motocyklem uciekali bandyci, którzy wcześniej obrabowali hurtownię?

Policjant strzelał dlatego, że motocyklista chciał na niego najechać. Nie może być tak w demokratycznym kraju, że w biały dzień, młody człowiek jadąc na motocyklu nie zatrzymuje się dwukrotnie na wezwanie umundurowanych funkcjonariuszy, stojących przy oznakowanych radiowozach i jeszcze usiłuje najechać na policjanta. Jeśli się to potwierdzi, to procedury użycia broni zostały zachowane.


Lata mijają, komendanci się zmieniają a drogówka wciąż denerwuje kierowców: czai się w krzakach!

To prawda. W sobotę przejechałem 500 km po Polsce, i zauważyłem, że nie mamy systemu eliminującego samobójców na drogach. Polacy jeżdżą szybkimi autami po kiepskich drogach, na których czai się policja krzakowa. To się zmieni w szybkim czasie. Chcemy, aby funkcjonariusze z drogówki pełnili swoją służbę w sposób bardziej dynamiczny, ale na to trzeba też środków finansowych.

Kiedy dotrzyma pan obietnicy i będzie dwa razy więcej policjantów na ulicach? Mówił o tym w listopadzie minister Ludwik Dorn.

Teraz mamy zatrudnionych ok. 99 tys. policjantów, na 103 tysiące etatów. Od września porządkujemy służbę konwojową. Dzięki temu odzyskamy dla pracy na ulicach 900 policjantów. Rozmawiamy z prezesami sądów, by wyłączyć z ochrony funkcjonariuszy policji - to kolejnych 600 policjantów dziennie.

To zaledwie 1500 osób.

Ucywilniamy policję - zgodnie z moją decyzją przesunęliśmy już ponad 1300 funkcjonariuszy z pionu logistyki do służby prewencyjnej. Liczę, że do końca pierwszego kwartału przyszłego roku będzie to 1900 policjantów. Czyli razem z ochrony sądów, z uporządkowania konwojów, z przesunięcia z logistyki do prewencji oraz z zatrudnienia na wakujących stanowiskach uzyskamy ponad 7000 tysięcy policjantów.

Ale do policji nie garną się nowi ludzie. Czytają ogłoszenia: praca w policji - 1200, praca w myjni samochodowej - 1500. A na budowie z Londynie - 6 tys. zł.

Stąd program modernizacji policji, ujęty w projekt ustawy, który ma przyciągnąć młodych ludzi do policji. Ale nie chcemy stracić również doświadczonych policjantów. Dlatego projekt ustawy zakłada, że w ciągu trzech lat funkcjonariusze mogliby liczyć na podwyżkę o około 720 złotych.

Nie wszyscy dostaną po równo?

Absolutnie nie. Część pójdzie w czasowo przyznawany dodatek służbowy, a część w wynagrodzenie stałe. Wszystko po to, aby dalej dławić przestępczość. W tym roku mamy spadek przestępczości kryminalnej o 11 proc. i zaufanie społeczne sięgające 70 proc.

To tyle, ile kościół!

Jesteśmy wiarygodni, bo nie ściemniamy. Jeśli coś się dzieje dobrego - mówimy o tym, jeśli złego - tym bardziej. W ten sposób unikamy sytuacji aferowych. Zobaczcie - jest problem z przetargami. Wchodzimy głębiej i widzimy - jest problem kryminalny. Co robimy? Ujawniamy, przekazujemy prokuraturze, przedstawiamy opinii publicznej.

Te plany mają jedną słabość: brak pieniędzy, choćby na nowe radiowozy, pensje.

Stąd ustawa o modernizacji. Po raz pierwszy program dotyczący poprawy bezpieczeństwa ujęto w projekt ustawy gwarantującej środki na konkretne cele. Ciepło o ustawie wyrażają się
prezydent i premier, to dlaczego ma tych pieniędzy nie być? Kto zaryzykuje zachwianie się stanu bezpieczeństwa wewnętrznego?

W tym roku szeregi policji opuściło prawie 4,5 tys. osób.

Średnio każdego roku najczęściej do września odchodzi z Policji około 4 – 4,5 tysiąca funkcjonariuszy. W miejsce odchodzących chcemy przyjąć tyle samo młodych ludzi. Kiedy przychodziłem do policji, wyraźnie mówiłem, że będę chciał odmłodzić kadrę. Dość powiedzieć, że kiedy zostawałem komendantem, żaden z dyrektorów biur w KGP nie zatrudnił się w policji po 1990 roku. Wszyscy pochodzili z MO lub SB. Dziś żaden nie ma esbeckiej przeszłości.

Ale pański zastępca, gen. Ryszard Siewierski, ma bogatą przeszłość milicyjną, pracował kiedyś w pionie wychowawczym, umacniał socjalizm.

Pracował w milicji, tak samo jak blisko 30 procent osób zatrudnionych w Policji. Każda moja decyzja kadrowa jest indywidualna, przeszłość pracownika jest tylko jedną z przesłanek, ale są i inne w tym najistotniejsze – ocena bieżącej pracy, osiągane w służbie wyniki. Chyba nikt nie kwestionuje spadku przestępczości w Warszawie gdzie był komendantem.

Nie ma pan problemu z dobrymi policjantami odchodzącymi do Centralnego Biura Antykorupcyjnego?

W Policji służy 100 tys. ludzi. Kilkudziesięciu, którzy wzmocnią CBA, nie jest dla nas problemem. Jestem żywo zainteresowany współpraca z nową służbą, a z drugiej strony chcę podjąć szlachetną rywalizację (śmiech).

A nie będzie tak, że pan Kamiński przyjdzie do CBŚ, wybierze sobie sprawę korupcyjną, zabierze ją wam i ogłosi swój sukces?

Równie dobrze ja mogę do niego przyjść i powiedzieć - ma pan fajną sprawę, połączmy siły. Ale powstanie CBA nie zwalnia nas od ścigania korupcji.

Naobiecywał pan, narobił apetytu, roztoczył piękne wizje dla policjantów i Polaków - ale jako kto? Komendant główny, czy może szef BBN, wiceminister spraw wewnętrznych, a może szef NIK? Plotek jest mnóstwo!

(długi śmiech) Mam z tym rzeczywiście problem, bo już nawet moja żona za tym nie nadąża (śmiech). To nawet zabawne, gdy pyta: a kim Ty dziś jesteś? A ja odpowiadam: mężem. Tym samym od 26 lat! A poważnie: chciałbym być, człowiekiem, który modernizuje policję. Przyszedłem tu po to, by nie administrować, tylko zmieniać.

I dlatego wysłała pan na ulice antyterorystów, oficerów CBŚ, nawet orkiestrę?

Nie, nie nie. Mówicie o pewnym incydencie z CBŚ w Warszawie, gdzie oficerowie biura wyszli na patrole. Tak, to był zły pomysł. Rozumiem, że był to rodzaj środka dyscyplinującego. Ale antyterroryści na ulicy to co innego - zdania nie zmieniam. Podobnie jest w Austrii, w Nowym Jorku. W dzielnice trudne posyła się takich ludzi. Zmienić tylko trzeba sposób pełnienia służby. I to już zrobiliśmy.

Skoro tak wielki akcent kładziecie na prewencję, łącznie z wysyłaniem na ulice elitarnych służb, to czy przy okazji nie kuleje wywiad kryminalny, praca operacyjna? Czy a kilka lat nie okaże się, że zadowolone społeczeństwo z przerażeniem spostrzeże, że gdzieś od dawna działa w najlepsze drugi gang z Pruszkowa czy Wołomina?

Nie, skąd znowu! Gdyby tak było, nie mielibyśmy spadku przestępstw kryminalnych o 11 procent. Poza tym doszliśmy do takiego etapu, że z marszu rozpoczynamy każdą akcje z Hiszpanami, Francuzami, Duńczykami, Amerykanami, Rosjanami - choćby w środku nocy.

Niebawem w Polsce otwiera się biura amerykańskiej agencji DEA, walczącej z narkobiznesem. Nie denerwuje pana, że Edward Mazur, który miał zlecić zabójstwo pana poprzednika, spokojnie siedzi sobie w Stanach Zjednoczonych, a Amerykanie tu przyjeżdżają, otwierają kolejne biura, proszą o pomoc?

Nie narzekajcie, oficerowie FBI bardzo nam pomagają. John Bienkowski, oficer łącznikowy, bardzo pomógł nam przy zamknięciu strony neonazistowskiej „Red Watch”. A sprawa ekstradycji Mazura to kompetencje ministerstwa sprawiedliwości, a nie policji i FBI. Wiem, że minister Ziobro energicznie działa w tej sprawie.

Jeśli modernizacja policji się nie uda, poda się pan do dymisji? Czy zostanie pan na tym fotelu jeszcze trzy lata, do czasu zakończenia programu?

Ten fotel ma coś z fotela kosmicznego. A rakiety mają to do siebie, że im płytki ceramiczne odpadają (śmiech). A jaki wpływ ma na to kosmonauta? Żaden!


Z komendantem głównym policji rozmawiali: Robert Zieliński i Jakub Stachowiak
Powrót na górę strony