Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Policjanci odzyskali ponad 550 tys. zł z rzekomego napadu

Data publikacji 21.08.2008

Już pięć osób zatrzymali policjanci związku ze sfingowanym napadem na konwój. Wczoraj wieczorem w ręce policjantów wpadły kolejne dwie osoby. Wśród podejrzanych jest trzech mężczyzn w wieku 29, 47 i 34 lat, którzy odpowiedzą za kradzież mienia znacznej wartości. Dwie pozostałe osoby to paserzy: 49-letnia kobieta i zatrzymany wczoraj wieczorem 34-latek. Funkcjonariusze odzyskali blisko 550 tys. złotych. O losach zatrzymanych zdecyduje sąd. Wszystkim grozi do 10 lat więzienia.

Jak wynika z dotychczasowych ustaleń pomysłodawcą tego przestępstwa był 29-letni pracownik firmy ochroniarskiej, który powiadomił o zdarzeniu policję przedstawiając wymyślona wersję napadu. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. O losie pozostałych dwóch mężczyzn biorących udział w tej mistyfikacji zadecyduje dzisiaj sąd i prokuratura.

49-letniej łodziance, u której jeden ze złodziei ukrył około 300 tys. złotych łupu przedstawiono już zarzuty paserstwa. Po przesłuchaniu została zwolniona do domu. Dzisiaj takie same zarzuty usłyszy 34-latek. Funkcjonariusze dotarli do niego wczoraj wieczorem. Po pierwszych zatrzymaniach i przeszukaniach brakowało blisko połowy zrabowanej gotówki. Policjanci dalej intensywnie pracowali przy tej sprawie. Wieczorem dotarli do jednej z firm transportowych, w której zatrudniony był 34-letni podejrzewany. Właśnie wrócił z trasy i nie spodziewał się spotkania z funkcjonariuszami. Okazało się, że po napadzie 47-letni złodziej przekazał mu część łupu, który ten ukrył u swojego znajomego.


Przypominamy, że do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie 17 sierpnia, kiedy to około 13.00 do marketu w Pabianicach podjechał samochód firmy, której pracownicy konwojowali utarg z kilku sklepów w Łodzi i okolicznych miejscowościach. Jak wynikało z późniejszej z relacji 29-letniego konwojenta jego współpracownik wszedł po pieniądze a on oczekiwał w samochodzie. Wówczas podeszło do niego dwóch nieznanych mu mężczyzn, z których jeden z zaskoczenia uderzył go pięścią w twarz, a drugi skradł z auta worek wraz z nim kilkaset tysięcy złotych utargu. Sprawcy uciekli.

Kiedy na miejsce przyjechali zaalarmowani policjanci 29-latek miał na twarzy obrażenia świadczące o tym, że został uderzony, dokładnie opisał także wygląd jednego z napastników. W działania zaangażowano całą ekipę dochodzeniowo-śledczą wraz z psem tropiącym. Technik kryminalistyczny skrupulatnie zabezpieczał każdy ślad. W poszukiwania sprawców napadu zaangażowali się funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej.

Policjanci podczas wnikliwej rozmowy z 29-letnim konwojentem nabrali podejrzeń co do wiarygodności podawanej przez niego wersji. Jak się okazało przeczucia i wieloletnie doświadczenie ich nie myliło. W krzyżowym ogniu pytań śledczych mężczyzna zaczął gubić się w zeznaniach i w końcu przyznał do udziału w kradzieży. 29-letni łodzianin do tej pory nie był karany. Po przedstawieniu zarzutów trafił do policyjnego aresztu a funkcjonariusze zaczęli tropić jego wspólnika, który uciekł z gotówką. Okazał się nim poszukiwany przez kilka jednostek policji 47-latek notowany wcześniej m.in. za rozboje. Od kilku lat po odbyciu kary więzienia przebywał na wolności i ukrywał się przed organami ścigania. Policjanci sprawdzali każdą informacje dotyczącą jego miejsca pobytu. Jak wynikało z ustaleń widywany był w kilku pubach w centrum Łodzi a w szczególności przy ulicy Wschodniej. Kryminalni dowiedzieli się także, że ma amstafa. "Pod lupę" zostały wzięte okoliczne parki gdzie właściciele czworonogów wychodzą z nimi na spacery. Obserwacja przyniosła rezultat. 47-latek został zatrzymany wczoraj, jak na ironię, na Placu Wolności w Łodzi. Był zupełnie zaskoczony. Zabezpieczono przy nim blisko 30 tys. złotych. Okazało się, że pomagał właścicielom pobliskiego pubu. Zdeponował u nich także pudełko po brzegi wypełnione banknotami z banderolą marketu. Niemalże w tym samym czasie pabianiccy funkcjonariusze zatrzymali trzeciego z podejrzewanych o udział w tej kradzieży.

Powrót na górę strony