Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Podpalali i gasili

Data publikacji 12.07.2011

Policjanci zatrzymali 4 mężczyzn, którzy na swoim koncie mają kilkadziesiąt podpaleń zabudowań gospodarczych, stodół i stogów siana - na terenie całego powiatu oświęcimskiego. Zatrzymani pochodzą z małej miejscowości pod Oświęcimiem. Okazało się, że są członkami tamtejszej ochotniczej straży pożarnej.

W 2008 roku policjanci zaczęli otrzymywać zgłoszenia o pożarach stodół, do których dochodziło na terenie różnych miejscowości powiatu oświęcimskiego. Do pożarów z reguły dochodziło w godzinach nocnych i w krótkich odstępach czasu - co do tej pory się nie zdarzało. Nasunęło to więc podejrzenie, że tak częste zdarzenia to nie przypadek. Analiza tych zdarzeń potwierdziła to przypuszczenie. Ponadto po sposobie działania funkcjonariusze ustalili, że czynów dokonuje ten sam sprawca.

Na trop rozwiązania zagadkowych podpaleń policjanci natrafili w czerwcu br. i ustalili osoby podejrzane. Typowanie okazało się trafione, gdyż policjanci szybko potwierdzili, że podejrzani mają związek ze sprawą. Mężczyzn zatrzymano 7 lipca br. w godzinach rannych w miejscach zamieszkania lub miejscach pracy.

Mężczyźni usłyszeli na razie blisko 30 zarzutów uszkodzenia mienia, za co grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Policjanci w dalszym ciągu ustalają czy mieli oni związek z kilkoma innymi, jeszcze nie wyjaśnionymi podpaleniami z poprzednich lat.

Podejrzani działali od 2008 roku do czerwca 2011 roku na terenie kilkunastu miejscowości powiatu oświęcimskiego m. in. Zaborza, Babic, Osieka, Głębowic, Zatora, Poręby Wielkiej, Brzezinki, Smolic, gdzie spłonął budynek gospodarczy oraz dach połączonego z nim budynku mieszkalnego i Głębowic, gdzie spłonęła stodoła wraz z dwoma samochodami, a straty oszacowano na ok. 200 tys. zł.

Większości czynów dokonali wspólnie, ale były też przypadki, że działali w różnych konfiguracjach. Z reguły wybierali stare drewniane stodoły, budynki gospodarcze lub stogi słomy nie ogrodzone i znajdujące się w znacznej odległości od zabudowań mieszkalnych. Do podpaleń używali zapalniczki lub zapałek, a następnie odjeżdżali z miejsca zdarzenia bocznymi drogami, aby po kilkunastu minutach, jako strażacy ochotnicy, wrócić i brać udział w akcji ratunkowo–gaśniczej.

(KWP w Krakowie/js)
 

Powrót na górę strony