Okradziony pracodawca chciał sam wymierzyć sprawiedliwość
Ursynowscy policjanci zatrzymali trzech mężczyzn w wieku od 24 do 30 lat, którzy siłą wyprowadzili z klubu fitness instruktora tańca, a potem go pobili. Oprawcy chcieli sami wymierzyć sprawiedliwość. Waldemar W. przywłaszczył bowiem przedmioty z firmy, w której wcześniej był zatrudniony. Ponadto okazało się, że to nie wszystko, co mężczyzna ma na sumieniu.
Kiedy ursynowscy policjanci dowiedzieli się, że w jednym z klubów fitness miała miejsce niepokojąca sytuacja, od razu tam pojechali. Tam kryminalni ustalili, że trzech mężczyzn siłą wyprowadziło z klubu 35-leniego instruktora tańca. Z relacji świadków wynikało, że Waldemar W. sprawiał wrażenie, jakby doskonale znał swoich oprawców, którzy przyszli po niego z gumowym młotkiem w ręce. Instruktor tańca nie chciał pomocy pracowników, ani ochrony, mimo tego, że był bity przez swoich „znajomych”.
Jak się potem okazało, po 35-latka, przyjechał jego 30-letni szef z poprzedniej firmy wraz z dwoma pracownikami, Damianem G. i Jakubem G. Jednym samochodem wszyscy odjechali w nieznanym kierunku.
Ursynowscy kryminalni szybko wpadli na ich trop. Namierzyli ich w pomieszczenia firmy 30-latka, a potem w mieszkaniu siostry Waldemara W. Tam mężczyźni splądrowali pomieszczenia, a 35-latek oddał rzeczy, które, jak potem przyznał, skradł swemu pracodawcy. Podróż Waldemara W. zakończyła się w miejscowości Izabelin. 30-latkowi udało się zbiec z rąk oprawców. Kiedy uwolniony 35-latek próbował zatrzymać jakikolwiek pojazd, nadjechali mundurowi. Wszyscy pojechali razem ze stróżami prawa prosto do komisariatu. Cała czwórka noc spędziła w policyjnej celi.
Trzej napastnicy, którzy pobili Waldemara W. i mu grozili, trafili pod policyjny dozór. Taki sam środek zapobiegawczy zastosowano wobec nauczyciela tańca, który przywłaszczył sobie przedmioty należące do byłego pracodawcy. 35-latek niedługo znów stanie przed sądem. Okazało się bowiem, że był poszukiwany za popełnione wcześniej przestępstwa.