Kłusownik wpadł w policyjną zasadzkę
W policyjną zasadzkę wpadł kłusownik spod Rzeszowa. Rano, kiedy wyjeżdżał z domu samochodem, drogę zajechały mu radiowozy. W bagażniku miał podzieloną na porcje nielegalnie upolowaną sarnę.
Policjanci przeszukali dom i zabudowania zatrzymanego. Policjanci znaleźli tam broń myśliwską z profesjonalnym celownikiem optycznym, wnyki na zwierzynę, specjalny reflektor do wabienia i oślepiania zwierząt, noże myśliwskie.
Znaleźli też kłusownicze "trofea" - 36 spreparowanych poroży na ozdobnych tabliczkach i kilkadziesiąt tabliczek, które czekały na "trofea" leśnego przestępcy.
Zabezpieczone przez policjantów narzędzia i poroża obejrzeli eksperci z Koła Łowieckiego "Towarzystwo Myśliwych" w Rzeszowie. Ich opinie są wymowne - kłusownik miał w swej kolekcji cenne, medalowe okazy poroży jelenia i szable dzika.
Policjanci ustalili już, że zatrzymany kłusował na obszarach łowieckich w rejonie Jasionki i Głogowa Małopolskiego. Myśliwi szacują, że zadał im straty w wysokości co najmniej 250 tysięcy złotych.
Postępowanie w tej sprawie trwa, policja nie wyklucza, że zatrzymany nie działał w pojedynkę. Kluczową w tej chwili kwestią jest ustalenie, komu dostarczał mięso i kto pomagał mu w zbywaniu "trofeów".
Policja przypuszcza, że kłusownictwo było źródłem jego utrzymania. Oficjalnie był bezrobotny.