Aktualności

Sekundy, które zdecydowały o życiu. Wspólna akcja przechodniów i płońskich policjantów ocaliła mężczyznę

Data publikacji 28.11.2025

Na ulicy Grunwaldzkiej w Płońsku zwykły poranek zmienił się w walkę o ludzkie życie. Przechodnie jako pierwsi ruszyli z pomocą nieprzytomnemu mężczyźnie, a po chwili dołączyli do nich policjanci z płońskiej patrolówki. Wspólnie prowadzili reanimację aż do przyjazdu ratowników. Gdyby nie ich szybka reakcja, historia mogłaby skończyć się tragicznie.

W piątkowy poranek, 21 listopada, na ulicy Grunwaldzkiej w Płońsku doszło do sytuacji, w której szybka reakcja przechodniów i policjantów z płońskiej patrolówki dosłownie odmieniła bieg wydarzeń. Tuż przed godziną 9.00. dyżurny komendy otrzymał zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie leżącym na chodniku. Według świadków nie oddychał i nie miał pulsu. Sprawa była pilna, patrol został wysłany natychmiast.

Kiedy policjanci dotarli na miejsce, zastali kilku przechodniów, którzy już prowadzili pierwsze działania ratunkowe. To oni jako pierwsi sprawdzili funkcje życiowe mężczyzny, rozpoczęli reanimację i wezwali służby. Ten fragment całej historii jest naprawdę ważny, bo to właśnie pierwsze minuty od zatrzymania krążenia mają największe znaczenie.

Funkcjonariusze – starszy posterunkowy Piotr Jabłkowski i posterunkowa Amelia Olszewska – przejęli od świadków resuscytację krążeniowo-oddechową. U mężczyzny nie było wyczuwalnego pulsu, dlatego policjanci bez wahania kontynuowali działania rozpoczęte przez przechodniów. Pracowali na zmianę, cały czas kontrolując, czy pojawiają się jakiekolwiek oznaki poprawy.

Po kilku minutach jeszcze zanim karetka dotarła na miejsce, stało się coś, na co wszyscy liczyli. Mężczyzna odzyskał funkcje życiowe. Nadal był nieprzytomny, ale pojawił się puls i płytki oddech. Funkcjonariusze do przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego monitorowali jego stan, później przekazali go ratownikom, którzy zabrali 75-latka do szpitala.

Dziś wiadomo, że mężczyzna żyje i nadal przebywa pod opieką lekarzy. To ogromna ulga i powód do wdzięczności zarówno wobec świadków, jak i policjantów. Ciężko nie podkreślić, jak ważna okazała się tu reakcja przechodniów. Gdyby przeszli obok obojętnie, finał tej historii mógłby być zupełnie inny.

Warto też przypomnieć, że policjanci regularnie przechodzą szkolenia z pierwszej pomocy. W takich chwilach widać, że te umiejętności nie są formalnością, tylko czymś, co naprawdę ratuje życie.

Każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji. Jeśli widzimy osobę, która leży na chodniku, wygląda na zagubioną albo zachowuje się tak, jakby mogła potrzebować pomocy, lepiej reagować niż udawać, że to nie nasza sprawa. Wystarczy chwila, by zadzwonić pod numer 112. To może być ktoś chory, ktoś, kto zasłabł, kto ma problemy z cukrzycą albo doświadcza zawału. Niekiedy to rzeczywiście osoba po alkoholu, ale przy niskiej temperaturze także ona może być skrajnie zagrożona.

Dla pana z Płońska życzymy przede wszystkim zdrowia i szybkiego powrotu do pełnej sprawności. A świadkom, którzy nie odwrócili wzroku, należą się naprawdę szczere słowa uznania. Dzięki nim ten dzień nie skończył się tragedią.

(KWP zs. w Radomiu / kp)

Powrót na górę strony