Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Fortel na włamywaczy

Data publikacji 29.08.2008

"Dam ognia ale powiedz, gdzie są gliny" - tak odpowiedział włamywacz policjantowi, wpadając w zasadzkę. Nie podejrzewał, że stojący przed nim ubrany w dres mężczyzna, który chwilę wcześniej skrzyczał przechodnia, a potem chwiejnym krokiem przemierzył park, to funkcjonariusz sanockiej prewencji. Kiedy wspólnik sprawcy zeskoczył z balkonu, na którym się ukryli podczas ucieczki, policjant ujawnił swoją tożsamość.

Dwaj młodzi wspólnicy postanowili włamać się w nocy z wtorku na środę do sklepu przy ulicy Langiewicza w Sanoku. Było po pierwszej, kiedy wybili szybę. Przez kilka minut stali w ukryciu czekając, czy aby ktoś tego nie zauważył. Nikt się nie pojawił, jednak kiedy zaczęli wyjmować kawałki szyby, by nie skaleczyć się podczas wchodzenia do środka, pojawił się świadek, który ich spłoszył. Uciekających zauważyli policjanci z jednego z patroli. Funkcjonariusze wyskoczyli z radiowozu i pobiegli za nimi, jednak włamywacze wbiegli do parku i zniknęli w ciemnościach.

Jeden z patroli prewencji pełnił tej nocy służbę operacyjną. Policjanci mieli na sobie cywilne ubrania. Jeden z nich wpadł na pomysł, by fortelem wywabić z kryjówki włamywaczy. Radiowozy odjechały więc z tego miejsca natomiast policjanci zaaranżowali scenę na skraju parku. Jeden z nich ubrany w dres udawał, że jest pijany i nie ma czym zapalić papierosa. Na przechodnia, który nie miał przy sobie "ognia" nakrzyczał, po czym, chwiejnym krokiem poszedł uliczką parkową, głośno narzekając na to "jacy to ludzie są nieuprzejmi". W parku usłyszał najpierw cichy gwizd, a skoro nie zwrócił na to uwagi, pytanie, czy widział w pobliżu policjantów.

Po chwili z balkonu jednego z pobliskich budynków zeskoczył jeden z włamywaczy. Policjant grał swoją rolę do czasu, gdy drugi włamywacz opuścił kryjówkę. Kiedy ten pierwszy ponowił pytanie "Czy nie ma tu glin" i wysunął rękę, by podać zapałki, policjant odpowiedział, że tak, bo "on sam jest gliną". Zaraz potem obaj złodzieje leżeli na ziemi, a na ich ręce, ubrany w dres policjant i jego partner-przechodzień, założyli kajdanki.

Okazało się, że zatrzymani to mieszkańcy powiatu sanockiego w wieku 17 i 15 lat. Mimo młodego wieku starszy z nich był już notowany w związku z działalnością przestępczą. Młodszym zajmie się sąd rodzinny. Za kradzież z włamaniem grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Powrót na górę strony