Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Liczył na odszkodowanie, usłyszy zarzuty

Data publikacji 15.10.2008

Policjanci z Ursynowa rozwiązali zagadkę kradzieży audi A6 wartego 30 tysięcy złotych. W chwili składania zawiadomienia, auto stało kilka ulic dalej od miejsca, gdzie zostało skradzione. Prawdopodobnie to sam 24-letni właściciel je tam przeparkował. Mateuszowi B. w fikcyjnym zgłoszeniu kradzieży pomagał 33-letni Krzysztof T., poprzedni właściciel audi.

"Pokrzywdzony" do ursynowskich policjantów zgłosił się pod koniec sierpnia. Poprosił ich o pomoc, gdyż jak zeznał 24-latek, skradziono mu warty blisko 30 tysięcy złotych samochód. Mateusz B. nie zdążył się nacieszyć swoim nowym audi. Po dwóch miesiącach użytkowania został skradziony z parkingu, na którym go zostawił.

Policjanci przyjęli zgłoszenie, a sprawą zajęli się kryminalni z Ursynowa. Nie wierzyli, że to złodziej odjechał audi A6. Podejrzewali, że Mateusz B. skłamał, chcąc w ten sposób pozbyć się samochodu. Musieli jednak mieć pewność i poznać prawdę, aby udowodnić mu fałszywe zawiadomienie.

Jak ustalili policjanci, mężczyzna miał "wspólnika", który pomógł 24-latkowi w realizacji planu. Okazał się nim poprzedni właściciel audi. Krzysztof T., na którego auto było nadal zarejestrowane. Przed zgłoszeniem, ale już po spisaniu umowy kupna-sprzedaży z Mateuszem B., 33-latek ubezpieczył jeszcze auto od kradzieży. Prawda szybko wyszła na jaw.

Najprawdopodobniej dokuczliwe i kosztowne usterki samochodu "pchnęły" 24-latka do kłamstwa. O swoim planie powiadomił 33-latka. Mateusz B. miał też nakłaniać Krzysztofa T. do zgłoszenia kradzieży samochodu. W rezultacie sam zgłosił się na Policję, a jego wspólnik zajął się procedurą odzyskania pieniędzy za "skradzione' auto od ubezpieczyciela. Pieniądze, które miał otrzymać, chciał zwrócić niezadowolonemu z zakupu "pokrzywdzonemu".

Mężczyźni wpadli w ręce ursynowskich kryminalnych, którzy wyjaśnią każdy szczegół w tej sprawie. Śledczy całość materiałów przekażą prokuratorowi, który zadecyduje o losach 24 i 33-latka. Najprawdopodobniej Mateusz B. odpowie za zgłoszenie kradzieży, której nie było. Jego starszy kolega tłumaczyć się będzie za pomoc wspólnikowi oraz za próbę wyłudzenia pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej.
 

Powrót na górę strony