Wymyślił, że ktoś go chce zabić
To były szalone godziny dla policjantów z komisariatu w Gąbinie i kryminalnych z płockiej komendy. Wszystkich na nogi postawił mężczyzna, który ledwo zainkasował grubą gotówkę za dwie działki budowlane, a już zaczął dostawać telefony z żądaniem pieniędzy, z groźbami pozbawienia życia. Jak się jednak okazało cała historia została zmyślona dla kawału.
Do posterunku w Gąbinie zgłosił się wczoraj około 16:35 39-letni mieszkaniec ze wsi Grabie Nowe. Mężczyzna był zdenerwowany i przestraszony. Mówił, że 14 października sprzedał dwie działki budowlane, zainkasował za to 110 tys. zł i zaraz potem otrzymał telefoniczną informację z żądaniem 10 tys. zł i groźbami pozbawienia życia od nieznanego mężczyzny. Takich telefonów miało być kilka.
Mimo że mężczyzna nie był całkiem trzeźwy (na wszelki wypadek zbadano go alkomatem- miał ok. 1 promila), policjanci potraktowali tę opowieść z najwyższą powagą. 39-latkowi towarzyszyła trzeźwa siostra i potwierdziła tę wersję.
Policjanci z Gąbina, wspomagani przez kryminalnych z komendy miejskiej w Płocku, przystąpili niezwłocznie do działań. Rychło jednak pojawiły się pewne wątpliwości. Numer telefonu szantażysty, jaki podał rzekomo pokrzywdzony, figurował w jego komórce, ale w numerach… wybieranych! 39-latek przyznał się, że wszystko sobie wymyślił jednak upierał się że ktos mu groził.
Z uwagi na to, że z mocno podchmielonym mężczyzną trudno było się dogadać, policjanci odłożyli dalsze czynności procesowe do czasu, aż wytrzeźwieje. Sprawą jednak stale się zajmowali, bo mogło chodzić o rzeczywiste zagrożenie.
O 19:50 znów wszyscy poderwali się na równe nogi, bo zatelefonowała matka pokrzywdzonego. Była rozdygotana, powiedziała, że ukrywa się na stacji paliw, bo ktoś napadł na ich dom a ona zdołała uciec. Policjanci natychmiast pojechali po nią, kobieta była autentycznie przestraszona i całkiem trzeźwa. Za to w domu, gdzie mundurowi pojawili się błyskawicznie, wszyscy byli pijani. Jak się okazało, żadnego napadu nie było! Kobieta nasłuchała się opowieści syna o straszliwych groźbach przez telefon i wpadła w takie nerwy, że kiedy przypadkiem przy ich posesji zatrzymał się jakiś pojazd, uciekła na stację przekonana, że dom zaraz zaatakują napastnicy.
Policjanci pouczyli wszystkich i wrócili do komisariatu. Na tym jednak historia się nie zakończyła.
O 22:00 w komisariacie pojawił się 39- latek razem z kolegą, obaj w wesołych nastrojach. Oznajmili, że cała heca z telefonami, groźbami pozbawienia życia, to był tylko taki żart!
Policjanci wykazali się jednak małym poczuciem humorem, bo tylu funkcjonariuszy pracowało kilka godzin nad tym, żeby nie doszło do tragedii. „Żartownisia” odesłano do domu z poleceniem stawienia się w komisariacie rano. Mężczyzna pojawił się w wyznaczonym terminie i przyznał, że wszystko zmyślił dla kawału.
Decyzją Sądu Rejonowego w Gostyninie mężczyzna został ukarany 1000-złotowym mandatem za bezpodstawne wezwanie policji.