Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Fikcyjny rozbój miał rozwiązać kłopoty finansowe

Data publikacji 22.02.2009

Kryminalni z Pragi Południe nie dali się zwieść opowieściom 31-letniego Daniela B., który złożył zawiadomienie o tym, że stał się ofiarą rozboju, w wyniku którego utracił 40 000 złotych. Wystarczyły zaledwie cztery dni, by udowodnić, że żadnego rozboju nie było, a rzekomy pokrzywdzony złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, które nigdy nie miało miejsca. Mężczyźnie grożą 3 lata więzienia.

Do komendy przy ulicy Grenadierów zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że dosłownie chwilę wcześniej został napadnięty przez nieznanego mu sprawcę, w okolicy Ronda Waszyngtona. Napastnik doprowadził go nad Wisłę, gdzie doszło do szarpaniny, w wyniku której zawiadamiający stracił przytomność. Kiedy się ocknął stwierdził, że rozbójnik ukradł mu 40 000 złotych. Były to pieniądze przygotowane na wypłatę dla pracowników firmy pokrzywdzonego.

Po przyjęciu zawiadomienia materiały tej sprawy dotarły do policjantów sekcji kryminalnej. Ci przeanalizowali zeznania pokrzywdzonego i od razu dostrzegli tam wiele nieścisłości i niejasności. Mężczyzna złożył bardzo lakoniczne i niezbyt jasne zeznania. Funkcjonariusze postanowili przyjrzeć się bliżej całej sprawie i sprawdzić, czy przypadkiem zawiadamiający nie kłamie i nie zmyślił całej tej historii. Kryminalni krok po kroku weryfikowali treść zawiadomienia z rzeczywistością. Nie potrzebowali zbyt dużo czasu, by wykazać, że w zasadzie nic się nie potwierdza. Mężczyzna nie przewidział bowiem, że policjanci będą w stanie sprawdzić między innymi zapis z kamer monitoringu miejskiego w miejscu i czasie przez niego wskazanym. Już po upływie dwóch dni od momentu zgłoszenia południowoprascy policjanci zgromadzili dowody świadczące o tym, ze tego rozboju nigdy nie było.

Dalej sprawa potoczyła się już w zasadzie błyskawicznie. Kiedy 31-letni Daniel B. ponownie znalazł się w komendzie przy ulicy Grenadierów został zatrzymany. Nie sądził, że kryminalni doszukają się kłamstwa w jego zawiadomieniu. Kiedy zrozumiał, że nie ma już wyjścia, przyznał się do winy i opowiedział faktyczny przebieg zdarzenia. Okazało się, że posunął się do złożenia zawiadomienia o przestępstwie, które nie miało miejsca i zeznania nieprawdy z uwagi na swoje poważne problemy finansowe. 31-latek prowadził firmę, zatrudniał pracowników, ale nie miał pieniędzy, by wypłacić im pensje. Wydawało mu się, że kiedy upozoruje napad rozwiąże to jego kłopoty. Widać jak bardzo się mylił i jak złą obrał drogę.

W prokuraturze podjęto decyzje o zastosowaniu policyjnego dozoru wobec podejrzanego. Mężczyzna stanie przed sądem i odpowie za popełnione czyny.

Powrót na górę strony