Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Zagubiony 4-latek płakał i nie wiedział gdzie mieszka. Policjanci znaleźli jego dom

Data publikacji 19.06.2020

Policjanci z podwrocławskich Siechnic otrzymali wezwanie dotyczące 4-latka, który samotnie, bez jakiejkolwiek opieki szedł drogą gruntową. Chłopczyk nie wiedział gdzie mieszka, płakał i był roztrzęsiony. Pokazał jednak mundurowym ścieżkę oraz kierunek, skąd przyszedł, co pozwoliło funkcjonariuszom odnaleźć jego dom i rodziców. Okazało się, że 4-latka z oczu stracił jego dziadek, który miał się nim opiekować. Ta sytuacja pokazuje, jak dużą uwagę trzeba zwracać na małe dzieci. Czasem wystarczy moment i nieszczęśliwy zbieg okoliczności, aby maluch oddalił się od opiekunów.

Nie bez przyczyny o małych dzieciach mówi się „żywe srebro”. Maluchy zazwyczaj nie mogą usiedzieć w miejscu, są ciekawe świata i wystarczy tylko chwila, aby stracić je z oczu. Potwierdzeniem tych słów jest sytuacja, która przydarzyła się małemu Fabianowi z jednej z podwrocławskich miejscowości. Na czterolatka, który oddalił się od domu, uwagę zwróciła 48-letnia kobieta. Zorientowała się ona, że chłopiec jest bez opieki i o zdarzeniu natychmiast poinformowała Policję.

Już po chwili na miejscu był patrol funkcjonariuszy z Komisariatu Policji w Siechnicach. Niestety chłopczyk silnie przeżywał całą sytuację, płakał i był bardzo roztrzęsiony. Nie potrafił mundurowym powiedzieć gdzie dokładnie mieszka. Policjanci musieli najpierw chłopca uspokoić i zapewnić, że nic mu nie grozi oraz obiecać, że razem na pewno znajdą jego rodziców.

Chłopiec nie znał swojego adresu, ale pokazał policjantom kierunek, z którego przyszedł. Funkcjonariusze wybrali się zatem ze zgłaszającą oraz z małym Fabianem na spacer. Maluch prowadził ścieżką, którą przyszedł, a mundurowi po drodze rozpytywali mieszkańców, czy znają 4-latka. W końcu, po blisko kilometrowym spacerze, policjanci znaleźli dom chłopca. Na miejscu zastali jego rodziców oraz dziadka. Funkcjonariusze ustalili też okoliczności zdarzenia. Dzieckiem miał zajmować się na podwórzu jego dziadek. Maluch w pewnym momencie powiedział, że chce mu się pić i poszedł do domu – wówczas dziadek stracił go z oczu. Niestety, zamiast do domu, chłopiec poszedł ścieżką przed siebie.

Całe szczęście, że losem idącego samotnie chłopca zainteresowała się postronna kobieta, dzięki czemu mógł on szybko wrócić do domu pod opiekę rodziców. Przypadek ten pokazuje jednak, że na małe dzieci trzeba nieustannie zwracać uwagę, ponieważ wystarczy chwila, aby doszło do nieszczęścia.

(KWP we Wrocławiu/kpa)

Powrót na górę strony